Przewrotność...

"Nigdy nie pozwól, aby ktoś był dla Ciebie priorytetem, 
podczas gdy Ty jesteś dla niego tylko jedną z opcji."


W głowie kłębi mi się tysiące myśli. Pewne rozmowy inspirują nas do tego, aby usiąść i raz jeszcze zastanowić się nad tym co jest ważne. I tak czasem zastanawiasz się nad przewrotnością losu. Pewnych decyzji nie podejmiesz z dnia na dzień, ale gdy spoglądasz na coś z boku to od razu świta ci, że to mogłoby się udać. I tak zanim wyjechałam z domu, a mając w głowie, że czeka mnie poważna rozmowa z Przyjaciółką spodziewałam się, że powód może dotyczyć akurat dzieci. Nie myliłam się. W myślach zdążyłam już przeprowadzić tą rozmowę i dziś przebiegła ona bardzo podobnie. Jak to jest? Czasem życie daje nam pewną możliwość. Nic nie dzieje się bez przyczyny. I tak jedna moja Przyjaciółka będzie chciała oddać dziecko do adopcji, a druga ma problem z zajściem w ciążę. Za mało czasu na zastanowienie się, ale taka możliwość... Tak samo mam, gdy kogoś poznaję, dowiaduję się o tej osobie nowych rzeczy i od razu w głowie mam kogoś innego, do kogo ta osoba idealnie by wręcz pasowała. Taki bardzo szybki trybik. Ale wiadomo, nie mam mocy twórczej, aby ingerować w to. Mogę to tylko wysłuchać, rozważyć, przemyśleć i popatrzeć w niebo modląc się w duszy, aby wszystko się dobrze skończyło. 

Relacje też skłaniają mnie do zastanowienia się, dlaczego tak ciężko jest zbudować z drugą osobą coś trwałego i szczerego. Coś stałego, na lata. Nadeszła wiosna, doskonała pora, aby poczuć motyle w brzuchu, aby się zakochać, aby zaufać, aby poddać się uczuciu. A jednak w moim sercu mnóstwo wątpliwości. I to jeszcze, żebym widziała pewność ze strony tej ważnej osoby... Nie, zamiast tego dostaję sugestię, abym nie bała się brnąć w coś z kimś, kogo lubię. To jest takie dawanie pstryczka w nos. I jak ufać? Moją reakcją jest bycie wciąż taką samą, czułą, delikatną, troskliwą, oraz schowanie mocno w sobie swojego zranienia. Dlatego nie jestem szczera. Dlatego znajomi widzą, że coś nie gra. A ja w sumie dzisiaj dopiero nieco uchyliłam rąbka w trakcie rozmowy. Ale nie miałam nastroju i w sumie wiele mi tych żali umknęło. Dlatego muszę gryźć to w sobie nadal. Dobrze, ze chociaż tutaj mogę to od czasu do czasu wylać, inaczej już dawno by mnie to pogrążyło. 


Boże... zdaję sobie sprawę z tego, że siedzi we mnie jeszcze wiele, wiele uczuć i myśli. Ale dzisiejsza noc nie jest na to. Zyczę Wam wszystkiego dobrego.
W słuchawkach: Super Junior-M - Break Down.




"Miłość jest jak sen na jawie.
Tęsknie już za chwilą, do której nie mogę wrócić."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...