Skyfall...

"Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli." Minął blisko miesiąc od ostatniego wpisu. Przez ten czas działo się dużo i była we mnie spora niechęć, aby się tym wszystkim dzielić. Może to też przez to, że jednak sporo pracowałam, poznawałam nowych ludzi, zajmowałam się sprawami, które stanowiły priorytet. Chcąc to sobie jednak jakoś uporządkować uznałam, ze dziś jest dobry moment, aby to zrobić. Bałam się. Był we mnie ogromny strach, gdy zbliżał się 14 września, a co za tym idzie - operacja mojej rodzicielki. Samej choroby nie bałam się aż tak, jak narkozy, która mogłaby sprawić, że moja mama już by się nie wybudziła. Kiedyś moja bratowa stwierdziła, że w trakcie operacji większym problemem są choroby serca, niżeli coś, co określa się mianem "męczliwości mięśni". Ostatkiem sił powstrzymałam się, aby nie piznąć jej w ten poniemiecki łeb. Choroba mojej mamy, z którą walczy od przeszło 30 lat nieraz potrafiła wpędzić ją w ogromne problemy, dlatego bałam się, czy zabieg ...