Urlop, urlop i po urlopie...

* * * Spodziewałam się, że może być różnie. Ostatnio byłam dość nerwowa, toteż obawiałam się, że urlop tej nerwowości nie zmieni. I faktycznie, miałam rację. Podczas poprzedniej wyprawy z góry pierwsza zadra pojawiła się dopiero podczas drogi powrotnej do domu. Wystarczyło jednak usiąść w mieszkaniu i zamówić pizzę, a wszelkie napięcia zniknęły. Wiedzione więc dobrym przeczuciem na ten rok również zdecydowałyśmy się na wspólny wyjazd. Zawsze to weselej i milej. Tu jednak od samego początku były problemy. Zaczęły się od tego, że auto przyjaciółki odmówiło posłuszeństwa i trzeba było zredukować nieco plany jadąc moim samochodem. Tuż przed samym wyjazdem moja starsza kotka najprawdopodobniej uszkodziła sobie tylną łapę, ale po dzwonieniu po weterynarzach i usłyszeniu kwoty - ok 1200-1500 zł za ewentualne złożenie kości - ręce mi opadły. Sprawa się rozwiązała sama, gdy kot magicznie znalazł siły na przespacerowanie się na balkon sąsiada. Uznałam zatem, że widocznie operacja nie ...