Pozytywnie...

~*~ Przyznam szczerze, zaniedbałam nieco tą aktywność, co w dużym stopniu było związane z intensywnością ostatniego czasu. Początek marca zapoczątkował 6-dniowy maraton w pracy, który fizycznie mnie wykończył. Jeden dzień przerwy, który miałam, spędziłam w sporym gronie znajomych podczas podwójnych urodzin. Było genialnie, okraszone dobrą muzyką, sporą dawką humoru i... cicho wędrującym między nami wirusem... Jak się później okazało połowa osób obecnych skończyła z pozytywnym wynikiem testu. U mnie po urodzinach nastąpiły trzy dni pierwszych zmian w pracy. Środa była tym dniem, który totalnie powalił mnie na łopatki. Najpierw intensywny czas w pracy na myciu okien, zamiataniu parkingu i szkoleniu nowej dziewczyny, a potem ponad 39 stopni gorączki, nie mając siły na wstanie z łóżka, z cukrem powyżej 300... Pamiętam, że przyjaciółka uparcie chciała kogoś powiadomić, bo choroba totalnie zwaliła mnie z nóg i nie byłam w stanie nic koło siebie zrobić. Następnego dnia skierowanie na tes...