Wiosenne echo urlopu...

* * * Mój urlop powoli dobiega końca. Jak dotąd to chyba najbardziej udany czas wolny od pracy. Udało mi się względnie wypocząć jednocześnie nie mając ani jednego dnia na przysłowiowe dresy i leżenie w łóżku. Każdego dnia gdzieś jeździłam, zwiedzałam, poznawałam. Jednakże nie miałoby to wszystko znaczenia gdyby nie ludzie, z którymi mogłam przeżywać te chwile. Uczucia kiełkują we mnie coraz bardziej i zaczynam mocniej pojmować ich istotę, uczyć się je nazywać, dopuszczać do swojego serca w pełni. I najpiękniejsze, że to wszystko jest z nawiązką odwzajemnione. Tak po prostu, tak zwyczajnie, tak jak powinno być... Gdzieś w Nas kiełkują nowe plany, chociaż nie są one tak ugruntowane pozostawiając miejsce na spontaniczność, na brak presji i cieszenie się chwilą obecną. Wszystko we mnie potęguje świadomość, że moi bliscy widzą pewną wzajemność zainteresowania. Usłyszałam tyle wartościowych słów. Będąc w środku i będąc jedną z głównym ról w relacji nie zawsze umiemy wszystko dostrzec, a...