..:: Pride ::..

 ~*~


Mając kilkanaście minut do wyjścia do pracy postanowiłam wreszcie popełnić jakąś notkę na blogu. Ostatnie miesiące to małe wyprawy, dużo pracy, oraz wspólna codzienność, która zdecydowanie nam obu bardzo odpowiada. 


Przed nami dogrywanie tematu wspólnego wyjazdu wakacyjnego, ponieważ ciągle coś się zmienia. Miałyśmy jechać w kwartecie, ale moja przyjaciółka i jej partnerka raczej odpuszczą temat. Zatem muszę zasiąść, zadać sobie kilka pytań, zrobić rachunek zysków i strat, ponieważ w planach była miejscowość zamorska, ale odległość od niej demotywuje mnie do całodziennej podróży. Pociąg średnio wchodzi w grę, bo jest tylko jeden na tej trasie i dociera na miejsce we wczesnych godzinach porannych, a ewentualny najem pokoju/mieszkania jest zazwyczaj od 14:00. Także rozmyślam, planuję, moja partnerka także mnie w tym motywuje i pomaga jak tylko może. Zawsze istnieje opcja tych sławetnych gór, co to się do nich każdy wybiera, gdy już w rodzinnym mieście rzuci wszystko. "Rzucę wszystko i wyjadę w Bieszczady!". 


Ostatnio odwiedziłyśmy genialne planetarium i spędziłyśmy naprawdę bardzo aktywny dzień. Za nami kilka regionalnych wojaży, z których powróciłyśmy z nowymi magnesami. Wszystko tak właściwie bez nawigacji, bo w miarę ogarniam mapki (dobra pamięć!) i dobrze potrafią pokierować tablice drogowe. 


Ta wspólna codzienność jest dobra. 
Zastanawiam się tylko, czy jest sens wybiegać w przód dalej niż rok, może dwa lata do przodu (planując np urlopowe wojaże). Liczne doświadczenia nauczyły mnie, że nie ma co zakładać z góry, bo życie jest przewrotne. 

Czy to sprawia, że wyleczyłam się już z przeszłości? 
Nie. I pewnie minie jeszcze wiele lat, nim się całkiem na nią uodpornię. 

Póki co zachwycę się brązowym spojrzeniem ukochanych oczu.


Komu w drogę, temu trampki.
Czas do pracy.

W głośniczku: Smooth Jazz <3


Przed nami: Miesiąc dumy!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Belka w oku...

Bieguny dwa...