Roztargnienie...

"Nic nie da się porównać do cichych wieczorów w samotności. Tylko nas dwoje, właśnie na to liczyłam, ale to nigdy się nie zdarza. Więc myślę, że znów śnię. Bądźmy czymś więcej." P isanie nocną porą to chyba taka swoista forma psychoterapii, jaką palce są w stanie przeprowadzić na duszy. Duszy i myślach. A te są rozbiegane. Niespokojne. Wiecznie w biegu. Nawet jadąc samochodem jestem obecna w nim jedynie ciałem. Niebezpieczne. Niepożądane. Moje skupienie odeszło. Już dawno. Próbuję coś z tym zrobić, ale jestem jak we śnie. Niby śnię, budzę się, egzystuję, czasem spędzę naprawdę przyjemny dzień czy wieczór. Czasem myślę, że pochwycę szczęście, ale to - niczym motyl - odlatuje, gdy tylko otwieram dłoń. Ulotność spraw... Ulotność ludzkiej obecności. Z astanawiam się, co ja do cholery robię nie tak? Gdzie popełniam błąd? Jakie zachowanie jest tym właściwym? Czy danie czasu, czy ingerencja i walka? Z doświadczenia wiem, że podejmuję głównie złe decyzje. I niszczę ...