Oczekiwania...
"Niezależnie od oczekiwań innych
zawsze powinniśmy zawsze być sobą
i pozostać sobie wiernym."
Każdy z nas chociaż raz czuł się zawiedziony tym, że nie spełnił czyichś oczekiwań. Nie ważne, czy w grę wchodzili rodzice, rówieśnicy czy druga połówka. Zawsze ktoś czegoś od nas chciał, miał dla nas plan na życie zamiast skupić się na własnym życiu. A w nas narastała tylko frustracja.
Wciąż za czymś gonię. Wciąż stawiam sobie coraz wyżej poprzeczkę, aby ostatecznie tkwić w tym samym miejscu. I to nawet nie wynika stricto z lenistwa. Lenistwo swoją drogą. Każdy zawód na twarzy bliskich mi osób sprawia, że czuję jeszcze większe wyrzuty sumienia nie spełniając ich oczekiwań.
Ostatnimi czasy mama doradziła mi dość osobliwą rzecz. To już kolejna jej sugestia w podobnym tonie, chociaż wiem, ile ją takie słowa kosztują. Tym bardziej, gdy w grę wchodzi konkretna osoba. Wyjazd z miasta. Daleko. Na drugi koniec Polski, zagranicę. Gdziekolwiek. Zabranie tej drugiej osoby i odcięcie się od wszystkiego, zaczęcie wszystkiego od nowa.
Moja mama widzi moje rozterki, moje uczucia. Dziwi się, co mnie zaskakuje, że nie chwycę byka za rogi, nie zdyskwalifikuję konkurencji i nie zawalczę. Bo przecież mogę. Jednocześnie mówi mi, że nie jest w stanie stanąć w kolejce, w sklepie, do tejże osoby, bo ona skrzywdziła jej dziecko. Duma matki.
Ale to mi właśnie uświadamia, jak mocno musi mnie mama kochać. Po prostu. Chociaż i ona ma oczekiwania względem mnie. Zachować się tak i tak. Zmienić to i to. Często przyciska mnie to do ziemi, wyciska się ze mnie ze łzami, bo całe dzieciństwo walczyłam z przeciwnościami losu, z wyzwiskami rówieśników, z wytykaniem palcami. Znam swoją wartość. Wiem, że co jak co, ale mam gadane. Bo mam. Po prostu. Lubię rozmawiać z ludźmi, lubię dzielić się swoimi przemyśleniami. Uwodzić słowem, skłaniać samą siebie i innych do przemyśleń. Dlatego buntuję się, gdy ktoś stara się na mnie coś wymusić, gdy wzbudza we mnie poczucie winy. Często uginam się pod ciężarem poczucia winy, zmieniam zdanie, staram się wszystkich wokoło zadowolić, a ostatecznie krzywdzę samą siebie, ranię innych, bo przecież całego świata w tym samym momencie nie zbawimy.
I właśnie mama powiedziała mi kiedyś słowa, które zapamiętam na zawsze. Że powinnam przestać gonić, że świat poradzi sobie beze mnie. Po prostu. Poradzi sobie bez mojego starania się ponad stan.
Powoli zmierzam ku końcowi.
W słuchawkach: Hooverphonic - "2 Wicky" - wykonanie z orkiestrą.
Dziwne, każdego dnia dodaję wpis. Słowa wylewają się ze mnie, chociaż siadając do komputera nie mam skonkretyzowanego celu. Całość jednak układa się, wydaje mi się, w klarowną całość.
Cóż... Do zobaczenia następnym razem...
"Nie zawiedź mnie teraz.
Obejmij mnie i wyciągnij z tego.
Wiem, że jestem odnaleziona
z Twoimi ramionami wokół mnie.
Och... ocal mnie."
Komentarze
Prześlij komentarz