Początki...

"Drzewo, którego nie możesz objąć ramionami, było kiedyś małym nasionkiem. Stumilowa podróż zaczyna się od jednego małego kroku."

Mówią, że w życiu najtrudniej jest wykonać ten pierwszy krok. Każda nasza decyzja wiążę się z całym szeregiem konsekwencji: zarówno dla nas samych, jak i dla ludzi z naszego otoczenia. Nie zdajemy sobie sprawy, że najmniejsze słowo potrafi skruszyć mury ludzkiej obojętności czy siły. Że ten, kto śmieje się najgłośniej, równie mocno może także cierpieć. Dość często żyjemy wybiegając zbytecznie w przód, jakbyśmy byli nieśmiertelni. Paradoksalnie żyjąc tu i teraz nie planujemy nic, w efekcie życie przebiega nam przez palce, a my zasypiamy ze świadomością, że uciekł nam w przeszłość kolejny dzień. 


Jak więc żyć, aby to życie nie było plątaniną porażek z nutą sukcesu? Jak sprawić, żeby każdy wieczór kończyć z uśmiechem na ustach, a poranek rozpoczynać od ciepłego powitania z samym sobą?

Tyleż razy zadaję sobie to pytanie i za każdym razem uderza mnie wciąż to samo: nie znam odpowiedzi na pytanie - "co ja tutaj w ogóle robię?". Nie wiem jaki cel ma moja droga, na których marzeniach powinnam się skupić, które powinny przejść do lamusa z uwagi na niemożność ich realizacji. Dlaczego zasypiam myśląc o osobach, dla których teraz być może nic już nie znaczę? Dlaczego tak mocno pragnę być przy osobach, które mogą na to nie zasługiwać? Dlaczego nie potrafię sobie wybaczyć błędów z przeszłości, chociaż minęło tak wiele czasu? Dlaczego... Dlaczego...


Zakładając tego bloga nie mam skonkretyzowanego celu. Moje dwa poprzednie zostały usunięte odgórnie przez portale, na których były założone. Uznałam więc, że czas na nowy początek. Nowe miejsce, nowe słowa. Być może - zupełnie nowe grono odbiorców. O ile w ogóle jakichś. A może po prostu potrzebuję małego miejsca w tej cyberprzestrzeni, w której będą dryfować słowa - słowa ważne tylko i wyłącznie dla mnie. O. Tak. To jest dobra myśl. Słowa ważne tylko dla mnie. 


Na koniec, starym zwyczajem, podzielę się linkiem do dość ciekawej piosenki, która właśnie rozegrała mi się w słuchawkach. Korzystając ze wspaniałości portalu z teledyskami, zasłyszałam taką oto nutę - Kovacs "My Love" . Życzę nam dobrego wieczoru.




"The show, just won't wait"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...