Stanowczość...

"Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, 
kiedy będziesz siedział obok niej 
i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja."


Krok, za krokiem. Zmierzamy w dziwnym kierunku. Pragniemy zmian, ale te nasze wędrówki, pomimo chęci, są dreptaniem w miejscu. Chcemy sięgnąć po swoje szczęście, ale ręce trzymamy w kieszeniach nie potrafiąc ich wyjąć. Nie umiejąc wyciągnąć ręki po radość życia.

Napisałam to troszkę w formie metafor, ale w istocie tak to wygląda. Nasze pragnienia wyciskają z nas łzy. Nasze myśli wędrują do osób, które na to nie zasługują. Nasza miłość ma tak nieokiełznane oblicze. Z jednej strony wkurwiamy się, że skierowana jest w takim, a nie innym kierunku, z drugiej gdy chcemy coś zmienić uświadamiamy sobie, że - no że po prostu się nie da. 


Mój pięciomiesięczny staż dobiega końca. Później jest szansa na tygodniowe zaczepienie się tam, aby ostatecznie pójść do innej firmy. Mam nadzieje, że to będzie szansą na długoletnią współpracę. Możliwość osiągnięcia stabilizacji... Tak, chciałabym znaleźć swoje miejsce. Mój Nowy Jork jest... mój. Nie chcę go opuszczać. Tutaj jest mój dom. Moje miejsce. Tęsknota... Nawet gdybym musiała kiedyś wyjechać za pracą to po max pół roku chciałabym wrócić z powrotem i po prostu żyć. Żyć z całych sił. Uśmiechać się do ludzi, bo przecież - nie jestem sama.


Kończę. 
W słuchawkach: Dorota Osińska - "To nie banał".





"Wciąż słyszę słowa "Było miło"
Odchodzisz, w oknie ja i miłość.
I ten odwieczny, śmieszny banał.
Nie, to nie banał. To jest rana.

Wciąż słyszę słowa "Będę dzwonił"
Ale nie dzwonisz, cisza dzwoni.
I ten ogromny, niemy dramat.
Nie, to monolog. Jestem sama."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...