Serce podróżnika...
"Nocą słyszę myśli, tak starannie tłumione w ciągu dnia."
Za oknem żar leje się z nieba. Nie odczuwam tego jednak, ponieważ w mieszkaniu panuje przyjemny chłód. Mury tak chętnie nie przyjmują upału. A szkoda, bo czasem - tam - upał, w mieszkaniu ja - spowita w dresy. Balkon jednak wciąż nie został przygotowany na przyjście wiosny, chociaż ta lada dzień odda palmę pierwszeństwa latu.
Za mną kilkugodzinna podróż z Wrocławia. Długo odwlekana potrzebowała pretekstu. Ten pojawił się za sprawą osoby, która opanowała moje myśli. Jechałam pełna nadziei, wróciłam - zawiedziona. O ile miałam okazję spróbować nowych rzeczy, na które pewnie nigdy bym się nie zdobyła, o tyle nie uważam, że to było tego warte. Ale nie żałuję. Każde doświadczenie czegoś uczy. Wiem jedno: nie mogę zmienić swojej natury i swojego charakteru pod kogoś, bo ludzie i tak mają gdzieś nasze uczucia, nasze próby i nasze starania. Nie jestem osoba łatwą w obsłudze, a przynajmniej nie we wszystkich sferach życia. Potrzebuję cierpliwości i łagodności. Chociaż pozwalam na dużo, jednak też chcę doznać czegoś, co jest wpisane w moją naturę. Widać - czasem to za dużo.
Tegoroczne "pierwsze spotkania" nie należą do tych, które odbywałam do 2018 roku. Zawsze wracałam z takowego podładowana pozytywnie, z uśmiechem na ustach i z palcami na klawiszach telefonu wypisując SMS-a za SMS-em. Nie wiem, może to po prostu ja się zmieniłam i nie jestem taka jak kiedyś. Ale przecież jeszcze w listopadzie udało mi się spędzić cudowny weekend z nowo poznaną osobą. Może po prostu mam pecha. Może to wszystko jest "za szybko". Nie wiem. Generalnie jednak mam co wspominać.
Najważniejsze jednak, że udało mi się spontanicznie zorganizować świetne spotkanie we Wrocławiu. Powspominałam dawne czasy, posiedziałam na świeżym powietrzu, pospacerowałam. Przede wszystkim jednak szczerze się śmiałam i radowałam z ich obecności. A oni... z mojej. Ileż to razy słyszałam teksty: "Musisz się tu przeprowadzić!", "Będziemy na ciebie czekać!". Miłe. Ba. Mega miłe. Pod poważne rozważanie. Odcięcie się od ukochanego miasta, od rodziny, od wspomnień... Może to właśnie 2018 rok ma zadebiutować w moim życiu jako rok przełomu i całkowitego oderwania od tego, co było kiedyś? Może czas, aby wreszcie spróbować... Wpierw jednak sprzedaż auta, ogarnięcie mieszkania, odbicie się od finansowego dna i wypłynięcie na powierzchnię.
W planach: Warszawa, Łódź, Poznań.
Póki co - w słuchawkach: Kendji Girac - Maria, Maria.
"Są ludzie, którzy nigdy nie przestaną być dla nas ważni".
Komentarze
Prześlij komentarz