Rozczarowanie...

"Nigdy nie trzymaj w pamięci urazów, bo może zabraknąć miejsca dla pięknych chwil."


Wakacje w najlepsze. Przynajmniej dla młodzieży szkolnej i studentów. Dla mnie to taki sam czas, jak każdy inny. O dziwo mam kolejny weekend wolny. Weekend w znaczeniu: sobota/niedziela, ponieważ od trzech tygodni mam jedynie drugie zmiany w pracy. Dzięki temu mogłam popracować z drugą ekipą pracującą na sortowni - i odpoczęłam psychicznie.

Przez dwa tygodnie lipca mieszkała u mnie koleżanka z poprzedniej pracy. Mogłam po raz kolejny poczuć, jak to jest wrócić do domu i mieć z kim porozmawiać, zjeść wspólnie posiłek. Tak samo jak przed pracą - wspólne śniadanie, rozmowa. Cenne i pouczające uczucie. Za które jestem wdzięczna. 

Ale to nie to miało stanowić kwintesencję wpisu. Bardziej i krócej chciałam wylać z siebie ten wewnętrzny żal, z którym się obudziłam. 
Dlaczego, na Boga, nie możesz nawet w snach zostawić mnie w spokoju? 
Cały czas to samo. Ja to chyba serio mam depresję, z którą walczę zabijając ją uśmiechem, pracą, innymi sprawami dnia codziennego. Ale przychodzą momenty, gdy skrada się cicho jak kot i wskakuje na kolana ogrzewając bólem wspomnień, zawodem wielokrotnego zranienia. I świadomością dwukrotnej straty. 
Chyba po ludzku brakuje mi przytulenia. Ech... 

Kończę. 





"Za nic nie da się zapomnieć tego, o czym chce się zapomnieć."

- Haruki Murakami. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...