Zamyślenia ciąg dalszy...

"Nasze życie będzie jak poemat. Trzeba tylko znaleźć dobry temat. 
(...) Tyle jeszcze drogi jest przed nami z tym, że trasę wyznaczymy sami."


Przede mną wolny weekend. Wolny w ujęciu takim, że idę do pracy dopiero w niedzielę na nockę i mam nadzieję, że będzie to mój ostatni wolny dzień w tym miesiącu. Chciałabym, aby moja następna pensja nie była swoistym preludium ubóstwa. 

Czasem zastanawiam się, dlaczego podejmujemy takie a nie inne decyzje. Dlaczego pozwalamy sobie na zapomnienie w ramionach osoby, z którą być może później nie będzie nas już nic więcej łączyć? Czy to chwilowe pragnienie? Czy może sprawdzenie: a może to jednak ma sens? Generalnie czasu nie da się cofnąć, nie da się go zatrzymać, odmienić jego biegu, niczym nurtu rzeki. Najważniejsze to nauczyć się nie patrzeć wstecz, niczego nie żałować, jak głosił tytuł biograficzny o Edith Piaf. 

Ostatnio dotarł do mnie dobitnie sens jednej piosenki zespołu Happysad. Słyszałam ją wiele razy, ale tak idealnie nie zagrała ona na strunach duszy. A jednak: na wszystko przychodzi odpowiedni czas i słowa docierają do nas ze zdwojoną siłą. 

Dlatego, już nie przedłużając, polecam dwa utwory:





Ile jestem ci winien?
Ile policzyłaś mi za swą przyjaźń?
Ile były warte nasze słowa,
kiedy próbowaliśmy wszystko od nowa...?

Ale zanim pójdę chciałbym powiedzieć ci, że:

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze,
a drugie po nim skacze.

Miłość to żaden film w żadnym kinie,
ani róże, ani całusy małe, duże. 
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół, 
drugie ciągnie je ku górze...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...