Zasłoń okno księżycem...
"Jak źdźbło zaświtasz,
ja Ciebie przejdę dreszczem."
Od mojego ostatniego wpisu minęło ładnych kilka miesięcy. Przez ten czas zmieniło się w moim życiu tak wiele, jednocześnie nie zmieniwszy dosłownie nic. Czas dziele nieustannie pomiędzy dom i pracę, sporadycznie dołączając do tej dwójki znajomych i rodzinę. Moje serce odważyło się zabić mocniej dla tej Jednej Kobiety. Wyczekiwane spotkanie przemieniło się w serię spotkań, w których czułość, troska, opiekuńczość i bliskość stanowiły kwintesencję, przez którą tęsknota jest tym dotkliwsza. Ale w tym niby poukładanym świecie nie wszystko jest idealne. Na szkle znajduje się mnóstwo rys i niczym nie potrafię tego zniwelować.
Dzisiaj też mijają cztery lata, odkąd wyprowadziłam się z domu. Cztery lata prób, wyzwań, zmian prac, oraz mnóstwa ludzi przewijających się przez życie. Czasem jednak do pełni szczęścia brakuje osoby, która popchnęła nas do tego ważnego kroku. Minął rok od dnia, w którym wszystko pękło, rozsypało się, a moje serce stało się istną ironią tegoż organu. Rok, w trakcie którego nie przestałam o Tobie myśleć. Nie przestałam obwiniać się o wszystko, co było złe, jednocześnie nie potrafiąc zapomnieć wszystkich Twoich słów. Jutro jednak 1 marca. Twoje urodziny. I wiem, ze nie będę miała odwagi napisać do Ciebie życzeń, chociaż jest tak wiele słów, które czekają na wypowiedzenie, a których nie wypowiem. Nie chcę burzyć życia, które zdążyłaś sobie ułożyć. Nie chcę raz jeszcze widzieć odpowiedzi pełnej nienawiści, którą do mnie być może byś skierowała. Ale to nie znaczy, że nie życzę Ci wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń i miłości. Tak szczerej i pięknej.
Praca niszczy mnie każdego dnia. Nie mam czasu na nic. Dla siebie. Raptem wyrywam chwile odpoczynku. Na każde zapytanie o dzień wolnego słyszę: "Udam, że tego nie słyszałam", albo wisienka na torcie: "Poproś Marcela, aby został jeszcze miesiąc, a wtedy możesz mieć ile tylko zechcesz wolnego. Nie wiem, zrób mu torta, albo jeszcze lepiej. Zrób mu loda.". Słowa kierowniczki, która wiekiem zbliża się do wieku mojej mamy, a która chciała być dowcipna. Cóż. Moja natura miłośniczki kobiet zabolała. Po raz enty. Ale gryzę się w język nie potrafiąc powiedzieć otwarcie, że jestem lesbijką. Dość się nasłucham durnych tekstów pełnych homofobicznego podszycia. Jestem tchórzem.
Mieliście kiedyś tak, że nawet darząc kogoś uczuciem czuliście się i tak cholernie samotnymi ludźmi? Uczuciem, które na swój sposób jest odwzajemnione. Jeszcze nigdy w życiu pierwsza nikomu nie wyznałam owych dwóch słów. Jeszcze nigdy o nikogo tak nie dbałam i nie troszczyłam się na każdym kroku. Ale o Tą Jedną - owszem. A jednak. Czuję się w tym wszystkim tak cholernie samotna i świadoma, że to co miałam raz, a co przyszło mi utracić nigdy więcej nie wróci bez względu na to, ile się będę starała o nową relację.
Ileż to razy myślałam, aby to skończyć. Nie, nie relację. Całe życie. Po prostu.
To taka beznadzieja. Nawet kochając - nie jestem w stanie wyprzeć z moich myśli śmierci. I Ciebie.
Ciebie. I śmierci.
Czy jeśli to zrobię, zrozumiesz...?
Boże... Z tym wpisem nosiłam się dobre kilka tygodni. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że niewiele się zmienia, chociaż są noce, gdy Ta Jedna tuli mnie w ramionach, całuje, okrywa kołdrą i troszczy się na każdym kroku. Ta Jedna, o którą sama się troszczę, którą opiekuję się bardziej, niż kimkolwiek innym w swoim życiu. Ale nie odpędza tego chłodu wszech samotności, która we mnie wciąż siedzi. Są momenty, w których je nawet potęguje. Dlatego trwam w takim dziwnym stanie. Dlatego coraz częściej uświadamiam sobie, co oznacza słowo "Przegryw".
Kończę.
W słuchawkach "Zasłoń Okno" na przemian z piosenką Zeusa "Gwiazdy".
"Zanim do stu policzę, zanim do stu policzę, zanim... do stu... policzę...
Ciała się nam ustokrotnią."
"Weź się w garść! Zrozum ile jesteś wart!
Walcz o swoje szczęście nawet jak niewiele daje Ci świat!
Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak.
Wysoko tak! Wolny jak nigdy wcześniej!
[...]
Czas płynie nieubłaganie, kiedy czasem wracasz do domu
To, o co toczysz tak walkę staje się grą pozorów.
U horyzontów zdarzeń wszystko traci kontury,
Ci którzy świecą najjaśniej blisko są czarnej dziury."
Komentarze
Prześlij komentarz