Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Wystarczy, że jesteś...

Obraz
 ~*~ Nie stało się nic, abym miała powód do napisania tutaj kolejnego wpisu.  Żadnych dramatów, choć głowę i tak mam pełną przemyśleń. Coraz bliższa jestem zakończenia pewnego etapu swojego życia, który nie przynosi mi żadnej radości i satysfakcji. A wręcz wprawia mnie we frustrację. Gdy analizowałam sobie ostatni rok, bo w sumie tyle się znamy, dostrzegłam zmianę. Ogromną. I nie nastraja mnie to pozytywnie. Głównym jednak powodem, dla którego chciałam wylać swoje myśli jest tęsknota... Inny rodzaj pustki, który gdzieś rozrywa mnie od środka... Mam wrażenie, że moje życie jest niekompletne, bo brakuje w nim jednego konkretnego człowieka... Brakowało mi tego człowieka prawie cały poprzedni rok, gdzie nie było dnia, abym nie wspominała wycieczki za miasto, gdzie wspominałam wspólne składanie stolika na balkon, które okraszone było uroczym buziakiem gdzieś w rękę. Wspólne zakupy, kłótnie, bliskość, rozmowy, wyprawy nad zalew, choć celem był zakup o północy cytryny do herbaty....

A kiedy spotkam Cię na śmierci zakrętach...

Obraz
 ~*~ Nie sądziłam, że doświadczę czegoś takiego. Te kilka dni pracy określę jako takie pół na pół. Ekipa czasem mnie osłabia, ale całość umila mi praca z klientami, którzy są przesympatyczni. Może to kwestia tego, że udziela im się mój entuzjazm i słyszą to, że rozmawiając z nimi cały czas się uśmiecham. Zabawne, bo nie jest to sztuczny i wymuszony uśmiech, tylko autentyczna radość. Niestety. Problemem są pracownicy, którzy na każdym kroku mnie strofują, zwracają przy klientach uwagę, gdy przypadkiem sięgając po coś nacisnę nogą na dzwonek (mam go tuż obok uda). Nie mogę też bezczynnie siedzieć na kasie dłużej niż 10 sekund, bo zaraz zwracają uwagę, abym coś robiła wokół kasy - dokładała towar, posypywała piaskiem przed sklepem (opcją jest też odśnieżanie), sprawdzała kwiatki, przyprowadzała wózki, itd. Dlatego im więcej klientów, tym lepiej. Wśród tych klientów kilka dni temu pojawiła się Ona... Był wieczór. Powoli moja zmiana dobiegała końca, gdy kątem oka dostrzegłam burzę kręco...

Nie chciałam...

Obraz
~*~ Nie chciałam. Wiele słów i sytuacji, które mają miejsce i które mają niekoniecznie dobry przebieg - nie chciałam, aby takim było. Nie chcę wybielać swoich zachowań, bo oceniam, narzekam, obgaduję, często staram się jakoś wybrnąć - możliwie najkorzystniej - z jakiejś sytuacji. Czasem myślę, że niezależnie jak dzieje się dana sytuacja - wina i tak jest po prostu moja. Akurat teraz - była moja. Dwukrotnie. Jeśli nie trzykrotnie. Rozbity samochód i naprawa za 2500 zł. Pokazana rozmowa, z której ja rano zapamiętałam tylko: 'dziękuję wam obu za wsparcie', a która miała całe mnóstwo innych, bardzo bolesnych słów. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że nie chciałam, aby tak się stało. Chciałam spędzić miło czas. Napić się herbaty czy tam kawy. Porozmawiać. Nie czuć tego w sobie, że coś znów zjebałam. A zamiast tego dojebałam sobie kolejną cegiełkę. Nie usprawiedliwiam się. Bo nie mam słów na swoje usprawiedliwienie.  Przez głowę przelatuje mi całe mnóstwo sytuacji anal...

Nowy rok...

Obraz
 "Nie rozdrapuj starych ran, przyjdzie wiosna będzie plan." Ostatnie dni są dla mnie po prostu trudne. Mam wrażenie, jakby wszystko wymykało mi się z rąk i niezależnie jak dobre mam intencję - popełniam całą masę błędów. Czuję, że pochłania mnie pustka, nad którą nie jestem już w stanie zapanować. Siedzę w łazience i myślę. A łzy same kapią mi na podłogę. Nie jestem w stanie tego powstrzymać do tego stopnia, że nawet jadąc samochodem - to jest silniejsze ode mnie. Nocami, zanim zasnę, modlę się, aby to się już skończyło. Modlę się, aby przestać po prostu istnieć. Odnoszę wrażenie, że cały stres ostatnich miesięcy obudził się wraz z końcem roku i teraz to wszystko się ze mnie wylewa. Czuję się po prostu żałośnie. To nie jest niczyja wina, po prostu nie umiem tego kontrolować tak, jakbym tego chciała.Wiem, że to jest tylko taki etap, bo już miewałam takie chwile. Chociaż może nie aż tak... przytłaczające.  Gromadzę w sobie słowa. Sytuacje. Czyjeś straty. Rozczarowania. Słowa po...