~*~
Nie chciałam. Wiele słów i sytuacji, które mają miejsce i które mają niekoniecznie dobry przebieg - nie chciałam, aby takim było. Nie chcę wybielać swoich zachowań, bo oceniam, narzekam, obgaduję, często staram się jakoś wybrnąć - możliwie najkorzystniej - z jakiejś sytuacji. Czasem myślę, że niezależnie jak dzieje się dana sytuacja - wina i tak jest po prostu moja. Akurat teraz - była moja. Dwukrotnie. Jeśli nie trzykrotnie. Rozbity samochód i naprawa za 2500 zł. Pokazana rozmowa, z której ja rano zapamiętałam tylko: 'dziękuję wam obu za wsparcie', a która miała całe mnóstwo innych, bardzo bolesnych słów. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że nie chciałam, aby tak się stało. Chciałam spędzić miło czas. Napić się herbaty czy tam kawy. Porozmawiać. Nie czuć tego w sobie, że coś znów zjebałam. A zamiast tego dojebałam sobie kolejną cegiełkę. Nie usprawiedliwiam się. Bo nie mam słów na swoje usprawiedliwienie.
Przez głowę przelatuje mi całe mnóstwo sytuacji analogicznych na przestrzeni ostatnich lat. Czasu i powiedzianych słów nie da się cofnąć. Nie jesteśmy w stanie też zachować się inaczej w sytuacji, która już się wydarzyła. Gdyby człowiek wiedział, że się potknie, to by sobie usiadł. Nie chciałam zranić żadnej z osób, które zraniłam. I nie chciałam być nigdy zraniona przez osoby, które mnie zraniły, a co uparcie staram się spychać na dalszy plan. To chyba taka polska cecha charakteru: cierpiętnictwo niezależnie od sytuacji.
Paradoksalnie... chciałam się tylko przytulić. Żałosne. Bo nawet raz nie umiałam tego powiedzieć na głos. Zamiast tego pokazałam jakim jestem człowiekiem, który zupełnie inaczej zachowuje się przy różnych ludziach. Powodów jest wiele. Najważniejszy jest jeden: nie pokazać tego, jakim naprawdę się jest człowiekiem, nie pokazać tego, że nie zawsze zachowało się fair i że nie zawsze wszystko jest po prostu dobrze.
Nie powinnam teraz tego pisać, tak na gorąco. Z drugiej strony to jedyne miejsce, gdzie mogę to zrobić, aby nie postąpić jeszcze bardziej głupio. Prawdą jest, że czasem trzeba się dwa razy zastanowić, zanim się coś zrobi. Zanim się coś powie, zanim się coś pokaże. Chciałam wybiec, zadzwoni, zatrzymać, ale... nie mogłam. I za każdym razem boli mnie to tak samo. Tak, trzeba się wcześniej zastanowić, bo wiem, jak takie sytuacje potem bolą osobę, której dotyczą. Przepraszam. Obie będziecie na mnie złe. Bo zamiast zachować coś dla siebie, ja po raz kolejny weszłam w trójkąt bermudzki. I wiem, jak się to ostatecznie skończy...
Bilans dwóch tygodni:
- zranienie osoby, która naprawdę jest dla mnie kimś dobrym...
- rozbity samochód i naprawa za ok 2500 zł
- wkurwienie ojca, gdy dowiedział się o samochodzie
- zdenerwowanie mamy, że raz jeszcze ją zawiodłam nieumiejętną jazdą
- rozpoczęcie nowej pracy od soboty
- narażenie na stres osoby, z którą zrobiło się Górki Szczukowskie Drift
- spotkanie muzyczne, które nastąpi jutro z koleżanką z Zabrza
- blaski i cienie związku
- śnieg zimą
- kupienie kilku nowych ubrań
Oby było... po prostu lepiej... Jest mi potwornie zimno...
Brak słuchawek - cisza.
To uczucie... gdy jesteś zła na siebie, a ktoś - z kim od 10 lat nie miało się kontaktu nagle pisze słowa ot tak: "A ty jesteś bardzo wartościowym człowiekiem". Normalnie...
"Anioły istnieją naprawdę, jeśli tylko pozwolisz im być."
Komentarze
Prześlij komentarz