* * *
~*~
Gdy tak analizuję sobie ostatnie pół roku widzę, jak dużo się przez ten czas wydarzyło. Może nie tyle, że zmieniło, ale wydarzyło. Chociaż patrząc na to, że od stycznia mam inną pracę, a od 1 maja inny adres zamieszkania - to jednak nie da się pominąć zmian. Czuję z jednej strony radość, że tak szybko udało mi się zamknąć temat mieszkania i znaleźć coś interesującego i w miarę przystępnej cenie, z drugiej strony rozglądam się po obecnym lokum i ciężko mi uwierzyć, że po ponad 6 latach przyjdzie mi zamieszkać gdzieś indziej, z innym widokiem, perspektywami... Mam świadomość, że nie będę miała miejsca na te wszystkie wiszące na ścianach plakaty i to mnie smuci. Chyba, że pokuszę się o haczyki na klej. Większość mebli trafi na wieś, bo tamto mieszkanie jest świetnie zaopatrzone i nie bardzo wcisnę swoje graty. Będę potrzebowała więcej czasu, aby nadać temu własnego charakteru. Pamiętam jak puste były te cztery ściany 4 lata temu, gdy zostałam sama. Teraz nie zmieściłaby się z powrotem. Mam wrażenie, że podczas wczorajszej wizyty w galerii handlowej minęła mnie i zupełnie nie zauważyła. Patrząc po stylu ubierania, wyglądzie, mam wrażenie, że to była ona i to po raz kolejny w mojej głowie padają słowa mojej mamy, bodajże też z wczoraj - że w moim życiu może być ogrom ludzi, a moje myśli tak wracają do jednej. Czuję się jak kretynka. Ale to chyba wynika z tego, ze tak długo, jak nie znajdę dopełnienia, jak nie będzie w moim życiu kogoś, to wypełni mnie sobą w pełni - tak długo będę dopływała do tamtej bezpiecznej przystani.
Powoli kończę. Muszę uporządkować myśli, wziąć prysznic i odespać.
Także spokojnej reszty nocy.
Komentarze
Prześlij komentarz