Dom...

 * * * 


Ostatnie dnie obfitowały w spotkania, ale też i w najbliższym czasie czeka mnie ich kolejna ilość. Nieraz zastanawiałam się, czy istnieje coś takiego jak przypadek i czy można wiedzieć od razu, że ktoś będzie częścią naszego życia. Kilka lat temu miałam takie przeczucie względem swojej przyszłej partnerki, z którą spędziłam kolejne trzy lata. W Warszawie umówiłyśmy się na kawę, ponieważ jechałam na majówkę do mojej koleżanki, którą ostatecznie spędziłam z nią, moją przyszłą dziewczyną i moją byłą dziewczyną, która jednocześnie związana była z moją koleżanką. Takie troszkę masło maślane, ale życie jest widocznie dość przewrotne. Pamiętam, że jak swoją przyszłą partnerkę odprowadziłam na pociąg do domu i przytuliłam ją na pożegnanie, zadzwoniłam do kumpeli, aby móc się umówić na to, skąd mnie zgarnie, aby móc jechać na północ miasta. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że moja była dziewczyna przyjechała z Holandii i jest aktualnie w Warszawie. Więc zamiast spotkania tylko z kumpelą, spotkałam się też z byłą dziewczyną, z którą notabene rozstałam się nieco ponad miesiąc wcześniej. Jednakże wciąż pamiętam te słowa, które do nich powiedziałam, że właśnie poznałam swoją przyszłą dziewczynę. Miałam taką niesamowitą pewność w sobie. Kolejnego dnia, moja przyszła dziewczyna, ponownie przyjechała do Warszawy, poznała moją kumpelę i moją byłą dziewczynę i spędziła z nami dwa dni zostając na noc. Było w tym coś magicznego, odrobinę też i krępującego, ale cieszyłam się, że tak minął czas. 


Ta sytuacja miała miejsce ponad 7 lat temu. 
W ostatnim czasie poznałam mnóstwo ludzi. Odnowiłam też kilka znajomości. Miałam też okazję poznać trzy osoby z mojego miasta. O jednej ostatnio pisałam, ponieważ wpadłam na nią podczas odprowadzania koleżanki na autobus do Warszawy. Ta dziewczyna odnalazła mnie później na Q i zaczęłyśmy ze sobą pisać. Znajomość naprawdę fajnie się rozwija, pozbawiona jest krztyny erotyzmu i dla mnie zmierza do naprawdę przyjemnego koleżeństwa. Mam nadzieje spędzić z nią i z jej dziewczyną kiedyś czas przy kawie, bo wartościowych znajomości nigdy za wiele. 

Ponadto spotkałam się też z dziewczyną na kawie, z którą poznałyśmy się wymieniając lakoniczne maile. Ale to spotkanie tak mnie rozczarowało, że po godzinie sama je zakończyłam. Nie lubię sytuacji, gdy ktoś ma aż tak głęboko kij wsadzony w dupę, że nawet swobodna koleżeńska rozmowa bez żadnych podtekstów sprawia jej problem. Mój kumpel widząc tą dziewczynę określiłby ją pewnie mianem "Laski z ekstraklasy", bo serio była naprawdę atrakcyjna, ale we mnie na jej widok od razu odezwał się dziki śmiech i słowa "Nic z tego nie będzie" xd Potem się w tym tylko utwierdziłam, ale kultura i otwartość nie pozwoliły mi na bycie niegrzeczną czy nieuprzejmą. 

Ale to żadna z tych znajomości nie spowodowała we mnie takiego czegoś, jak poznanie jej... Zanim jednak ją poznałam, poznałam jej koleżankę z Krakowa, która słysząc skąd jestem uznała, że musi koniecznie nas ze sobą zapoznać. Wspominałam ostatnio, że ktoś zdecydował się mnie zeswatać, czego nigdy wcześniej nikt się nie podejmował. Zawsze to była moja broszka, aby zapoznawać ze sobą ludzi, którzy wg mnie pasowaliby do siebie - w większości te znajomości doprowadziły do późniejszych związków, więc trafność była skuteczna. 
Umówiłyśmy się w mój wolny dzień. Udało mi się wcześniej spotkać jeszcze z kumpelami na szybką colę przed meczem, bo dziewczyny zostały na resztę meczu same. Ja skoczyłam do ulubionej kawiarni po dwie kawy i pojechałam na umówione spotkanie. Naszym celem był rezerwat przyrody na obrzeżach miasta. Od samego początku było flow w rozmowie. Temat za tematem, wzajemna otwartość na siebie, po prostu coś niesamowicie miłego i takiego - zwyczajnego. Usiadłyśmy na ławce i długo rozmawiałyśmy o naszych przeżyciach, związkach, naszych bolączkach. Jednakże to, co mocno mną wstrząsnęło to jedna wiadomość. Wspomniałam o mieszkaniu 6 lat na jednym z osiedli, a ona zareagowała na to, że to bardzo daleko. Później opowiedziałam o spotkaniach w tym mieszkaniu z moją paczką, o świętach tam organizowanych, o urodzinach... A ona na to: Mieszkałam kiedyś przy tej ulicy. Co więcej. Klatka w bloku wychodziła vis a vis Żabki. Na parterze. Tak, właśnie tak. Mieszkałyśmy w tym samym mieszkaniu, bowiem jej siostra wynajmowała je z chłopakiem, po którym ja to mieszkanie wynajęłam na kolejne sześć lat. Jakie jest prawdopodobieństwo, że poznamy kogoś, tak naprawdę spoza naszego miasta, bo jest osobą przyjezdną, w dodatku to zapoznanie nastąpi przez naszą wspólną znajomą z Krakowa, kto będzie wynajmował to samo mieszkanie co my później? I jakie jest prawdopodobieństwo, że była partnerka tej dziewczyny pracuje w tym samym miejscu co my? Zerowe. A jednak. A jednak u nas stało się to faktem. Miałam taki mindfuck w trakcie tej rozmowy, ale jednocześnie spędziłam tak przyjemny wieczór, że potem nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Wciąż pamiętam moment pożegnania, gdy odwiozłam ją pod jej blok, uścisnęłam jej dłoń i na siebie spojrzałyśmy mając nadzieje na kolejne spotkanie. I ten wzrok, gdy szła przed moim autem cały czas się odwracając. Kurwa. No nie pamiętam kiedy ostatnio przeżyłam coś takiego. 
I nie, nie liczę na nic więcej. Przede mną bardzo ważna sprawa, której muszę się lepiej przyznać, jeśli chcę jej pomóc zamknąć bardzo bolesny i trudny rozdział. Jeśli kiedyś stanie się dla mnie dobrą koleżanką czy przyjaciółką - będę naprawdę bardzo usatysfakcjonowana. 


Ponadto w niedziele przyjeżdża do mnie znajoma z woj. lubuskiego. Będzie to także nasze zapoznawcze spotkanie, chociaż już teraz wiem, że nie pozwolę sobie na nic więcej mając w świadomości różnicę wieku, jej jeden problem, oraz to, że całe wakacje nie będzie sposobności, aby się spotkać. Ale liczę na naprawdę fajnie i przyjemnie spędzony czas. 


Spotkania, spotkania... Przede mną mnóstwo wizyt u specjalistów, do tego dietetyk, spotkania ze znajomymi, szukanie swojego miejsca na świecie i terapia. Cieszę się, że jestem takim człowiekiem, jakim jestem, że nie zagubiłam się w pełni, że mój ekstrawertyzm sprawia, że zawieram naprawdę wiele bardzo cennych znajomości, które prowadzą do naprawdę inspirujących rozmów. Czas pokaże, gdzie nas to wszystko zaprowadzi.


Pozdrawiam.





#PrideMonth

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...