"Nie" to odpowiedź pełnym zdaniem...
~*~
Słowa zawarte w tytule to kwintesencja jednej z lekcji w książce "Mów własnym głosem" Reginy Brett. Generalnie czytanie jej teraz jest niesamowicie inspirujące. Daje mi sporo do myślenia i każe raz jeszcze zastanowić się nad tym, co ważne i w jakim kierunku warto iść.
* * *
Pisząc ten wpis kilka razy chciałam usunąć niektóre rzeczy. Zmienić je. Poprawić. Ale wtedy przypomniałam sobie właśnie słowa Reginy o zaletach pisania pamiętnika długopisem, aby właśnie był autentyczny i ewentualne błędy skreślać, a nie pisać od nowa danego fragmentu. Tutaj co prawda literówki na bieżąco poprawiam, ale już nie analizuję aż tak każdego zdania w obawie, że coś co napiszę kogoś zrani. To być może będzie takim zdrowym egoizmem, ale chyba potrzebuję terapeutycznie do tego podejść. I czuję wewnętrzny bunt jak myślę o związku. Nie chcę. Totalnie się to we mnie odmieniło. Jeszcze 2 miesiące temu zastanawiałam się, a potem coś we mnie kolejny raz pękło i powiedziałam sobie, że kompletnie się do tego nie nadaję, nie jest to mój czas i na moje nerwy. Dzisiejsza noc jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła, gdy czułam totalny wewnętrzny dystans śpiąc obok innej kobiety i nie czując kompletnie nic. Dawniej bywały sytuacje, gdy nie miało to dla mnie aż takiego znaczenia. Teraz - nawet jak na kogoś patrzę po prostu mam w głowie "Nie". I owe "nie" - to odpowiedź pełnym zdaniem, bez konieczności puenty, drugiego dna, czy konieczności rozwijania wątków. Chociaż jeszcze pewne rzeczy zdarza mi się tłumaczyć.
* * *
Odebrałam ostatnio wyniki badań. Byłam pewna, że jest źle, bo nie byłam w stanie należycie odczytać jednej wartości. Zamiast tego okazało się, że wszystko jest dobrze. Nawet lepiej niż było. Do tego przybrałam jakieś 4-5 kg na wadze, co wygląda korzystanie i mam nadzieje, że wcielę w życie więcej spacerów, aby to wszystko mieć jeszcze bardziej pod kontrolą. Cukier mierzę nie raz, a 4-5 razy dziennie, więc szybko reaguję przy spadkach i zwyżkach. W środę idę do dietetyczki, aby porozmawiać o zmianie innych nawyków żywieniowych. Powolutku, małymi kroczkami. Przede mną kardiolog, okulista, kolejne sesje terapii, które dają mi - jak na początek po takiej przerwie - mnóstwo świetnych i błyskotliwych przemyśleń. Rozmowy też są ożywcze i też wnoszą wiele. Także pozytywne jest to preludium do początku wakacji.
Kończę. W planach dokończenie horroru "Obecność" i możliwe rozpoczęcie części drugiej, aby niedługo móc udać się do kina na część trzecią. Chyba, że jednak odpuszczę temat z uwagi na liche finanse. Nie zawsze jest idealnie, ale każdy dzień to pewna szansa. Tak staram się myśleć.
W słuchawkach - cisza.
Dobranoc.
Komentarze
Prześlij komentarz