* * *
Dzisiejszego dnia kolejny raz byłam na terapii. Spóźniłam się i całą drogę jadąc mruczałam do siebie "kurwa, no ja pierdolę", ponieważ nienawidzę się gdzieś spóźniać. Dziś jednak mój samochód walczył o przetrwanie całą drogę na terapię i później do pracy. Nic mi nie dało wyjechanie wcześniej, ponieważ wybrałam po prostu głupią drogę dojazdową na miejsce. Później dotarłam na prędkości do galerii, aby w Burger Kingu coś przegryźć i chcąc odpalić auto, aby BARDZO się nie spóźnić do pracy - silnik odpalał i gasł. Przestraszyłam się, bo nie mam teraz głowy do tego, aby to ogarniać. Głowy, jak głowy. W ogóle nic nie mam, aby to teraz ogarniać. Dziś zerknęłam na ogłoszenia z samochodami i przypadł mi jeden do gustu, chociaż cenowo kładzie to moje na łopatki...
Dzisiejszy dzień jednak przetrwałam. Terapeutka w żaden sposób się nie zdenerwowała, wręcz mam wrażenie, że budujemy bardzo zdrową relację, która bardzo podnosi mnie na duchu. Także chciałabym ten wpis poświęcić uporządkowaniu kilku spraw, które zostały wypowiedziane podczas spotkania. Po raz kolejny powrócił temat pustki. I jej zapełniania. Przemknęło również słowo aseksualizm, ale w takim nieco innym kontekście. Zrozumiałam, że wszystkie moje dorosłe bolączki wynikają z tego bycia 'niedoprzytulaną', wręcz nawet odczucia dzisiejsze są pokłosiem wrażeń, których doświadczyłam w początkowych miesiącach życia. Zapełniam tą pustkę przypadkowymi, niekoniecznie dobrymi ludźmi, a gdy oni znikają - powraca uczucie, którego chcę się tak mocno pozbyć. I to słowo - aseksualizm. Czuję się nieraz podrywana, słyszę komplementy i sugestie, że ktoś miałby ochotę się do mnie zbliżyć. I wtedy włącza mi się dystans i blokada. Mam tak od jakichś dwóch miesięcy. Czuję się nieswojo. Chociaż jest we mnie tęsknota.
Paradoks. Terapeutka stwierdziła, że to się wcale nie musi wykluczać. I może chodzić zwyczajnie o potrzebę kompatybilności. Bliskości psychicznej, zmysłowej, ludzkiej, niżeli bliskości w aspekcie seksualności. I miałam jakieś złote pytanie na koniec, ale czas dobiegł końca, więc moja terapeutka poprosiła, abym je zapamiętała i zadała za dwa tygodnie. I co? Zapomniałam o tym pytaniu zanim jeszcze opuściłam gabinet.
Muszę zacząć spisywać przemyślenia, nawet w formie ukrytych wpisów, ponieważ siadam w gabinecie i nie wiem co chciałabym powiedzieć. Od razu temat leci, ale jednak mam wrażenie, że wciąż wałkuję te same kwestie... I czuję momentami, że się błaźnię... Ech. Muszę to przemyśleć.
Kończę.
W słuchawkach: Beast - Beautiful Night.
Dobranoc!
"Idąc cudzą drogą nie osiągnie się swoich celów."
Komentarze
Prześlij komentarz