Piramida z marzeń...
* * *
Siedząc dziś na przystanku z mojej mp4 popłynęła piosenka Kwiatu Jabłoni "Miasto Słońca" i poczułam całe mnóstwo uczuć, które przepłynęły przeze mnie w zawrotnym tempie. Będąc w pracy klientka stwierdziła, że wydaje się jej nieobecna albo chora. Dziś cały ranek taka byłam. Organizowałam sobie pracę, sprzątałam, dopieszczałam półki, walcząc z uczuciem ciepła, oraz zimna. I senności. A cukier był w normie. Nie byłam w stanie się skupić. W oczekiwaniu na tym przystanku poczułam, jak coś we mnie się zaciska. Później leżąc już na kanapie w pokoju pozwoliłam, aby te łzy, które gdzieś ukradkiem wycierałam na przystanku, po prostu przeze mnie przemówiły. Najbardziej dobijają mnie słowa "Zwiedzimy go razem". Kiedyś w odniesieniu do innej osoby mnie one zabolały. Teraz zabolały mnie, gdy połączyłam je z ryzykiem, że może być taki moment, gdy nie będzie osoby, do której zawsze dzwoniłam, gdy chciałam podzielić się czymś dobrym, czymś mniej dobrym, gdy znów coś spierdoliłam w swoim życiu. Nie dopuszczam takiej ewentualności do świadomości, a jednak... I nawet pisząc to, siedząc w pustym mieszkaniu blokuję się przed emocjami. Tak jak blokowałam się kilka lat temu i od razu rzuciłam się w wir nowych znajomości - aby nie czuć. Nie myśleć. Zepchnąć to co złe i bolesne. Całe życie tak robię. Garda wysoko. Mam się nad czym zastanowić na terapii, o ile w tym tygodniu na nią dotrę.
Na duchu podniosła mnie moja dietetyczka mówiąc spokojnym głosem, że teraz mam większą motywację, aby się nauczyć całej praktyki związanej z jedzeniem w cukrzycy: muszę być silna, bo mam dla kogo.
Dziś, płonącym słońcem Śródmieścia.
Zbudujemy piramidę z marzeń:
Otwórz oczy na świat, zwiedzimy go razem."
Komentarze
Prześlij komentarz