Przełom...

 "Nie rezygnuj z marzeń. To, że coś nie dzieje się teraz, nie znaczy, że nigdy nie nastąpi."


Są słowa, które dotykają nas do żywego. Są pytania, które wyrywają nas z butów, które zmuszają nas do przemyślenia pewnych spraw, uczuć, które w sobie nosimy. Wczorajszego dnia odbywałam terapię, która przekroczyła moją granicę. Jedno pytanie sprawiło, że totalnie mnie zatkało i wbiłam wzrok w dywan nie potrafiąc już dłużej udawać, że to nie robi na mnie wrażenia. Chciałam odczekać chwilę, aby te emocje ze mnie zeszły, ale nie dałam rady. Przełom, który we mnie samej nastąpił sprawił, że na pewne sprawy muszę spojrzeć zupełnie inaczej. Od dawna widziałam pewne podobieństwo, ale odsuwałam to od siebie, bo przecież moja niechęć jest... spora. Na pytanie: "A co czujesz do niego?" nie potrafiłam odpowiedzieć, że nienawidzę. To uczucie, na które nigdy sobie nie pozwalałam. Moja złość - paradoksalnie - bardzo szybko mi mija i jest po prostu zmęczenie. Zmęczenie nadmiarem uczuć. Jestem zmęczona uniesioną gardą, postawą samca alfy, który jest pokazaniem ogromnego podobieństwa do mojego ojca. Wiedziałam, że temat moich rodziców coś we mnie przerwie, chociaż standardowo zaczęłam od czegoś innego. Aby jednak móc przyjrzeć się swoim porażkom i nieudanym zagraniom muszę przeanalizować ten trójkąt, z którym jestem na wieki wieków związana. Oczekiwania, wieczne pretensje, presja, tajemnice i kłamstwa sprawiły, że ja nie jestem w stanie prosić o pomoc, otwierać się w pełni, a gdy już do tego dochodzi to czuję, jak coś we mnie pęka, jak postrzegam siebie jako ofiarę. Muszę coś zmienić w swoim życiu. Dodatkowo czytając książkę "Bóg nigdy nie mruga" mam wrażenie, że docierają do mnie bardzo cenne wskazówki i cenne lekcje. 


Wczoraj też przeprosiłam się z bardzo ważną rzeczą. Srebrna obrączka, która od kilku lat leżała w drewnianej szkatułce znów zagościła na palcu serdecznym prawej ręki. Mając ją czuję wewnętrzny spokój, którego bardzo dawno nie czułam. Przez ten czas wielokrotnie ją zakładałam i czułam, jak mnie rozrywa od środka. Wiem, że muszę zacząć się przełamywać i za jakiś czas zrobić kolejny krok, z którym noszę się już długo... Ostatnią rzeczą, jaką chcę sobie zarzucić w życiu to to, że nie spróbowałam. 


Noc zagościła w pełni na nieboskłonie. 
W słuchawkach piosenka, którą od wczoraj zapętlam z namiętnością:
Magiera ft Sobel "Drobna zabawa". Momentami wulgarna, ale jej rytm, muzyka, wokal - majstersztyk, albo jak to mówią: sztos. 


Kończę.
Dobrej nocy.





"W pogoni za marzeniami oddychaj wyobraźnią."


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...