Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021

Błyszczmy...

Obraz
 "Wyjątkowy człowiek jest jak czterolistna koniczyna. [...] Spotykany rzadko, ale daje dużo radości i nadziei na szczęście."  Nikt w naszym życiu nie pojawia się przypadkiem. Potrzebowałam bardzo dużo czasu, aby zrozumieć, że pewne znajomości muszą się zakończyć i że nie jest to oznaką naszego zadufania w sobie, tylko zadbania o siebie, o swoje dobro. Jakiś czas temu znajoma stwierdziła, że jestem podła, skoro decyduję się zakończyć jakieś znajomości. Jeszcze tego samego wieczoru zrozumiałam także, że jest ona kolejną osobą, która powinna zniknąć z mojego życia. Im dłużej o tym myślę, tym mocniej się upewniam w przekonaniu, że ta znajomość w żadnym razie mnie nie uszczęśliwia. Gdy wspomniałam tej koleżance o niedawnym spotkaniu z dawną znajomą, od razu zapytała się mnie, czy tą dawną znajomą też "zjebałam tak jak ją". Ostatnio jest to głównym tematem naszych rozmów: bo jakże śmiałam zacząć krytykować jej zachowania. W jej uczuciu moja krytyka to nic innego jak ...

W zaciszu...

Obraz
 "Istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija." Wchodząc dziś do pracy i mijając moją kierowniczkę, która wyjątkowo miała dziś niedzielę pracującą, usłyszałam pytanie, czy się cieszę, że przyszłam do pracy. A ja z pełną pewnością powiedziałam, że jak najbardziej i odbiłam piłeczkę, czy ona się cieszy, że ma przyjemność z nami dziś pracować. Dotarło do mnie wtedy, że praca z tymi ludźmi, w tamtym miejscu, z taką kierowniczką - sprawia mi autentyczną przyjemność. Później czekała mnie jednak prawie 30 minutowa rozmowa z kierowniczką w biurze... Nawet idealne miejsce pracy ma pewne... nazwijmy to mankamenty.  Pisząc powyższe, wracając myślami do pracy i odczuć z nią związanych przyszła mi do głowy moja była partnerka. Wiele z rozmów było moim narzekaniem na poprzednią pracę, a nawet narzekaniem na obecną pod rządami poprzedniej kierowniczki. Dotarło do mnie, że to narzekanie nie wynikało z mojej chęci do takiego utyskiwania, a bardziej faktycznej atmosfery, jaka panowała ...

Noc listopadowa...

Obraz
 "Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur." Pamiętam wciąż tamtą lekcję języka polskiego, gdy wprost płakałam ze śmiechu przeprowadzając prezentację na temat postaci "Wesela" Wyspiańskiego. Gdy tak teraz rozmyślałam nad cytatem rozpoczynającym wpis, w głowie miałam słowa "noc listopadowa". Tym sposobem dotarłam do lektury, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie poprzez to, jak wiele zawierała symboli.  Gdy tak czytam sławetne słowa Chochoła mam wrażenie, jak mnie samą one dotykają. Dziś będąc w pracy rozmawiałam z koleżanką i stwierdziłam, ze gdybym mogła cofnąć czas i inaczej rozegrać sytuacje, które miały miejsca... może teraz nie byłabym rzeczonym chamem, który ostał się z niczym, jedynie z możliwością ukrócenia pewnego jestestwa. Można chojraczyć i mówić, jak cudownie jest móc być panią własnego losu, bez konieczności tłumaczenia się z każdego kroku. Ale im dłużej nad tym...

Dziwny jest ten świat...

Obraz
 "Człowiek poszukuje miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym." Nigdy nie byłam osobą, która uważała Jana Pawła II za autorytet. Kiedyś nawet wywołało to dyskusje pomiędzy mną a księdzem w liceum, którego te słowa strasznie ugodziły. No bo jak to? W katolickim kraju, w Polsce, w ojczyźnie najlepszego i najświętszego ze świętych - nie uważać go za autorytet? A jednak. Wiele jest takich tematów, w których mocno stoją w sprzeciwie wobec zdania innych. Ale przytoczony na początku cytat jest mi bliski, bo w istocie uważam, że miłość jest tym, co wypełnia człowieka i pozwala odpędzić chłód samotności.  Można kultywować ideę singielstwa jako czegoś niesamowitego. Można poematy pisać o tym, jakże fantastycznie jest nie musieć się tłumaczyć z każdego swojego kroku, jeść bez konieczności dzielenia się tym jedzeniem z kimś innym, czy kupować tylko jeden bilet do kina zamiast dwóch. Ale co jak co - własną ręką się nie obejmiemy. Nie damy sobie tego ciepł...