W zaciszu...
"Istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija."
Wchodząc dziś do pracy i mijając moją kierowniczkę, która wyjątkowo miała dziś niedzielę pracującą, usłyszałam pytanie, czy się cieszę, że przyszłam do pracy. A ja z pełną pewnością powiedziałam, że jak najbardziej i odbiłam piłeczkę, czy ona się cieszy, że ma przyjemność z nami dziś pracować. Dotarło do mnie wtedy, że praca z tymi ludźmi, w tamtym miejscu, z taką kierowniczką - sprawia mi autentyczną przyjemność. Później czekała mnie jednak prawie 30 minutowa rozmowa z kierowniczką w biurze... Nawet idealne miejsce pracy ma pewne... nazwijmy to mankamenty.
Pisząc powyższe, wracając myślami do pracy i odczuć z nią związanych przyszła mi do głowy moja była partnerka. Wiele z rozmów było moim narzekaniem na poprzednią pracę, a nawet narzekaniem na obecną pod rządami poprzedniej kierowniczki. Dotarło do mnie, że to narzekanie nie wynikało z mojej chęci do takiego utyskiwania, a bardziej faktycznej atmosfery, jaka panowała w miejscu pracy. Wszyscy moi znajomi, moi rodzice widzą różnice we mnie, gdy teraz wracam z pracy. W ogóle gdy wypowiadam się na jej temat. Ja naprawdę jeżdżę tam z przyjemnością. Owszem, są momenty, gdy jestem czymś zdenerwowana, ale lubię to zajęcie. Ciekawa jestem co na to teraz powiedziałaby moja rzeczona była partnerka. Gdy myślę o niej teraz mam żal za pewien brak zrozumienia. Bo podczas, gdy ja się zajeżdżałam w poprzedniej pracy, w beznadziejnej atmosferze i przez pierwsze 4-5 miesięcy w nowej pracy - ona dorabiała sobie dwa razy w tygodniu u rodziców w firmie. Mój wolny czas starałam się dzielić na spotkania z nią, ze znajomymi, z rodziną, na ogarnięciu siebie, życia, mieszkania, kotów... Ale i tak nie miało to znaczenia. Liczyło się tylko narzekanie...
Teraz mocno zwolniłam tempo. Nigdzie nie gonię, gdzieś się zniechęciłam. Troszkę dziczeję, ale przynajmniej jest to mój świat, do którego nie wpuszczam pierwszej lepszej osoby. Jeszcze długo będę lizać rany i zbierać się, ale nic na siłę. Może kiedyś z kimś zacznę wymieniać myśli na żywo, dzielić się spojrzeniem i dotykiem...
Póki co - kończę.
W słuchawkach, miłości moja: Gutek - Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości jak ty...
Dobranoc.
Komentarze
Prześlij komentarz