Śnieżnie...

 * * * 


Od kilku dni chodziło za mną, aby poukładać sobie ostatnie wydarzenia. Nie działo się właściwie nic nadzwyczajnego, ale w głowie pojawiło mi się wczoraj pytanie, na które nadal nie znam odpowiedzi. Mianowicie, czy można mówić o zdradzie, gdy nie jest się w oficjalnym związku.
Ilość informacji, które do mnie dotarły wprost wprawiają mnie w osłupienie. Dociera do mnie, jaką byłam idiotką idealizując osobę, która nie była w ogóle tego warta. Czasem widocznie trzeba przyjąć wiele ciosów, zrobić kilka kroków wstecz i pozwolić, aby opadły klapki z oczu. Wiem jedno: nie będzie kolejnego razu. 


Nie mam pojęcia co przyniosą ze sobą niektóre znajomości. Możliwe, że utwierdzę się w przekonaniu, że bycie singlem nie jest wcale takie złe. A może będą początkiem naprawdę wartościowej przyjaźni. W ideę związku nie wiem czy jeszcze wierzę. Życie jest jednak dość przewrotne. To nawet nie chodzi o to, że straciłam wiarę stricto w związek, miłość, itd. Po prostu nie wiem, czy mam siłę gonić za czymś, co może nie być mi pisane. Po związku z moją byłą partnerką pogłębiło się moje uczucie pustki. Po związku z moją wieloletnią partnerką stałam się pogubiona. Pomimo wszystko każde doświadczenie nauczyło mnie, że zawsze można wstać z kolan i stanąć twardo na ziemi. Nauczyło mnie także, że w moim życiu od lat jest ta sama silna ekipa, która pomimo, że teraz w rozjazdach w świecie - to jest bliska mojemu sercu i wiem, że mogę na nich liczyć. Niezależnie od okoliczności. 


Zastanawiałam się, czy dawanie kolejnej szansy osobom, które mnie skrzywdziły to dobry pomysł. Gdy w grę wchodzi pierwsza, nowa szansa - warto. Nie zawsze, wiadomo, ale trzeba się przekonać, aby później nie zadawać sobie tysiąca pytań, czy na pewno to była dobra decyzja. 

W moim mieście stanęło Koło Widokowe, więc wyczuwam, że na dniach zakupię sobie pyszną kawę w piankowym kubku i pójdę poczuć tą magię, którą pierwszy raz poczułam dwa lata temu ze sporo starszą znajomą. Teraz tylko muszę pomyśleć nad towarzystwem. Przede mną sporo spotkań, święta z rodziną i później święta ze znajomymi - aby tradycji stała się zadość. No i muszę pomyśleć nad fajerwerkowym zleceniem w sąsiednim mieście, jak miało to miejsce rok temu. 

Naprawa samochodu pochłonęła znów blisko 2 tysiące. A już kilka dni później zaświeciła mi się kontrolka płynu chłodniczego. Więc mam ochotę strzelić sobie w kolano. Czasem serio mam wrażenie, że ktoś mnie przeklął. Rzucił klątwę, czy coś. 

Nevermind.


Musi być dobrze!


Przede mną drugie zmiany w pracy, więc powoli dopijam herbatę i zbieram się w drogę.
Za mną obejrzany drugi sezon "The L Word: Generation Q". Wrażenia: Wooow. 
W słuchawkach - dwa utwory: Exaited - Już mnie nie jarasz, oraz "Slipping Away" z serialu "Las Chicas del Cable", czyli ukochanych "Telefonistek". 







"Mój świat od dziś się zmienia
Już mnie nie kręcisz
[...]
Co ja w tobie widziałam
Nie mam pojęcia". 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...