Gwiazdy...

* * *


Minęły blisko dwa tygodnie od mojego ostatniego wpisu. Czas ten obfitował w mnóstwo pracy, wzajemnych rozczarowań co do poświęcanego czasu sobie i innym, ale przecież doba nie jest z gumy i nie jestem w stanie, pomimo szczerych chęci, rozciągnąć jej, aby wycisnąć z niej jeszcze więcej. Także za mną kilka dni "urlopu". Jeśli można tak nazwać kilka wolnych dni, gdy w sumie odpoczęłam w niedzielę. Aż w niedzielę, gdy to mogłam spać ze swoją dziewczyną do godzin południowych bez zbytecznej obecności kotów, konieczności jechania do pracy czy też innych czynności, które zakłóciłyby wypoczynek.
W niedziele także udałyśmy się do miejsca, które dla historii naszego kraju jest echem bolesnej przeszłości. Spontaniczny wyjazd był swoistą próbą pokonywania słabości, co z perspektywy czasu uważam za coś bardzo udanego. Napawa mnie dumą, ponieważ mogłam poczuć, jak daję drugiej osobie oparcie i poczucie bezpieczeństwa. 


Cały ten urlop był także czasem wzajemnego świętowania urodzin. Wielu moich znajomych dziwiło się, że nie zaprosiłam jej na świętowanie tego w większym gronie. Poznając ją wiem, że pewne kroki będą wymagały odpowiedniej rozgrzewki. Zresztą podczas spędzenia ze sobą tych kilku dni miałyśmy dostatecznie dużo czasu, aby te urodziny świętować z nawiązką. W tych spotkaniach jest pewna powtarzalność, ale z drugiej strony sprawia mi to przyjemność. Nie chcę teraz myśleć na wyrost, nie chcę też jedną nogą stać w przeszłości mieląc w głowie złe wspomnienia. Wiem i czuję to już teraz, że jestem sobą i nie kryję swoich złych emocji. Maskę zdjęłam i jestem autentyczna, chociaż dawniej wiele mnie to kosztowało, bo przecież ponad wszelką możliwość musiałam być najlepszą wersją siebie. Nawet wówczas, gdy w odpowiedzi nie dostawałam nawet namiastki tego samego, czasem nawet jeszcze zabierano mi poczucie własnej wartości. Bo dlaczego nie, prawda? 


Także weszłam w kolejny rok swojego życia bardzo intensywnym dniem, gdzie rano byłam ze swoją dziewczyną, popołudniu, już w swoim mieście, wpadł mój brat oraz dobra koleżanka, aby całość zakończyć u rodziców. Padłam więc późnym wieczorem niemalże na telefonie. 



Czeka mnie teraz tylko popołudniowe świętowanie urodzin w gronie znajomych, chociaż w preludium tego dnia zdążyłam zaliczyć solidną kłótnie. Liczę na to, że jednak nie położy się to cieniem na całym spotkaniu. Znając swój temperament i upór to wszystko może się wydarzyć. Choć mam nadzieję, że będzie... po prostu dobrze.



* * * 


Aktualnie w słuchawkach: "Dumka na dwa serca" w wykonaniu Edyty Górniak i Mietka Szcześniaka. 

Dobrej nocy.






"Walcz o swoje szczęście nawet jak niewiele daje ci świat!"


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...