Preludium wiosny...

 "Fantazja to wieczna wiosna."


Kalendarzowa wiosna skłania mnie do tego, aby nakreślić tutaj kilka słów. Podjęłam decyzję dość trudną, która jednak wydaje mi się jedyną stosowną. Mój najmłodszy zwierzak tak mocno dał mi się we znaki, że pomimo całej miłości, jaką ją obdarzyłam, zdecydowałam się znaleźć jej nowy dom. Już dawno przestałam udowadniać sobie coś na siłę. Co prawda dalej jest tego jakieś echo, ale tym razem moja granica została kolejny raz przekroczona i napisawszy ogłoszenie wyczekuję jakiegoś odzewu ze strony przyszłego nabywcy kota. W głębi czuję jakiś rodzaj porażki, ponieważ przewyższyło mnie to już na samym starcie. Pamiętam wciąż ten pierwszy dzień jej obecności, gdy wprost nie mogłam uwierzyć, że kot może być aż tak upierdliwy, ruchliwy, ciekawski i chętny do wiecznej aktywności. Mając w głowie wspomnienia dzieciństwa moich dwóch starszych kotów, oraz tego, jacy byli przedstawiciele pozostałego niegdysiejszego zwierzyńca - nie spodziewałam się aż takiej różnicy. A jednak. Dałam sobie wówczas trzy miesiące, wytrwałam kolejnych pięć, czyli osiem miesięcy, gdy kot odkrywał nowe miejsca, w których można coś zniszczyć, na coś nasikać, no nie dałam rady. Pomimo szczerych chęci. Ogłoszenie zatem zawisło w świecie internetowych przestworzy. Czas pokaże jaki będzie odzew. 


*


Astronomiczna wiosna, która poprzedza tą kalendarzową, to także wyjątkowy dzień dla mojej Dziewczyny. Jestem z tego tytułu bardzo z niej dumna i szczęśliwa, że zdecydowała się zebrać na odwagę. Odwagę do tego, aby powiedzieć swoim rodzicom o swojej orientacji, oraz aby wyznać, że jest w związku z dziewczyna. Z ich strony uzyskała tylko potwierdzenie, że to podejrzewali od dawna. Denerwowałam się, bo planowała to tydzień wcześniej, ale się nie udało. Tym razem doszła ta rozmowa do skutku i wszystko przebiegło pomyślnie. Miłe to dla mnie wejście w wiosenny czas. Pomimo wielu strachów, które gdzieś w sobie noszę, pomimo pewnej rodzaju zachowawczości cieszę się, że to się stało. 



Ostatnio dostrzegam swoje silniejsze podenerwowanie. Zastanawiam się nad tym, jak można radzić sobie z nadmiarem tych negatywnych emocji. Na wiele trudnych sytuacji reaguję nerwowo i nawet klienci w sklepie nieraz widzieli moje wkurzenie. Jakiś czas temu zaczęłam brać melisę w tabletkach, ale pomimo dodatkowego balastu w postaci tabletki - różnicy nie widzę, żadnej. Terapia także niewiele by mi tutaj pomogła. Wewnętrzna niecierpliwość sprawia, że rozluźniająca medytacja czy ćwiczenia oddechowe jeszcze bardziej wyprowadziłyby mnie z równowagi. I w tym efekcie mam wrażenie, że jest tylko jakaś jedna opcja rozluźnienia, chociaż nie mam pojęcia, czy to także przyniosłoby pożądany skutek.
Idzie wiosna, może zatem rodząca się przyroda pozwoli mi znaleźć wewnętrzną równowagę. 



Powoli kończę, bo wchodzi na mnie jakaś forma zmęczenia. Dzisiejszy dzień także mam wolny, zatem będę chciała się nieco odciąć od ludzi, zregenerować przed kolejnym powrotem do pracy. W następny weekend będę mogła poczuć obecność mojej dziewczyny, przytulić się, pozwolić na chwilę rozluźnienia z dala od mojego miejsca pracy i miejsca zamieszkania. 

W słuchawkach: smooth jazz na Open.Fm

Dobranoc :)






"Jestem tak zmęczona pustką
Pokaż mi znaki, za którymi mogę podążać
Kochanie, idę tam, gdzie Ty.
(...)
Zabierz mnie do miejsca, które znamy tylko my
(...)
Po prostu chcę odpuścić wszystko oprócz Ciebie...
Wszystko oprócz Ciebie..."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...