Zrządzenia losu...

* * *


W ostatnim czasie miałam sporo spraw na głowie, do tego jeszcze więcej rozmyślałam. I to zamyślenie mi nie minęło, choć chciałabym się pozbyć niektórych natrętnych myśli. Nic mi nie dało uświadomienie sobie, że pomimo upływu lat nie znikają mi rozterki i żale, które gdzieś w sobie cały czas nosiłam i noszę po dziś dzień.
Czasem pogłębia się to ilekroć przeglądam zdjęcie na dysku, które przenoszą mnie do wydarzeń sprzed kilku lat. Nie ma na tych zdjęciach żadnych osób, po prostu są to jakieś stare printscreeny rozmów, smsów, które wciąż wywołują we mnie takie same emocje, ten sam strach, niepewność i zastanowienie, jak mogło w ogóle dość do takiej sytuacji. Czasem to nie muszą być zdjęcia, czasem to ludzie, na których natrafiam w swojej pracy, a które przywołują mi w głowie obrazy osób już nieobecnych. Czasem z kolei nie muszę robić nic... wystarczy pójść spać. I to też nie przynosi ulgi. 


Zastanawiam się czy ja do końca przepracowałam swoje traumy i ludzi, którzy - niezależnie od swoich intencji - chcieli pozostać tak głęboko zakorzenionymi w moim życiu. Jest to o tyle problematyczne, że mój związek jest związkiem na odległość i czasem przychodzi mi długo poczekać na kolejne spotkanie, a takie oczekiwanie zamiast zaostrzać we mnie uczucia tylko je rozluźnia budząc skrywane w środku niepewności i wątpliwości. Byłoby mi tym lepiej, gdybym nie mieszkała w swoim mieście, choć to w istocie dość zabawne, że nie zdarza mi się wpadać na osoby, które tak się odcisnęły w moim życiu. Nie wiem, czy podświadomie siebie unikamy, czy po prostu dziwnym zrządzeniem losu po prostu istniejemy w tym samym miejscu mijając się niepostrzeżenie. 


Wiem natomiast, że czym prędzej muszę zadbać o to, aby aktualną obrączkę zastąpić nową. Powracanie do niegdysiejszej mądrym pomysłem nie było, choć na tamtą chwilę bardzo pomogło mi przezwyciężyć ówczesne lęki i rozczarowania... Przetrwać trudny czas, który nastąpił za sprawą osoby, którą na swój sposób darzyłam jakimś uczuciem. Choć umiem nazwać jakoś to uczucie, nie potrafię go trwale przenieść w ten obszar. Lakonicznie, przede wszystkim. 



Nasze kroki nie zawsze są też w pierwszym odruchu logiczne. Czasem pozwalamy trwać w naszym życiu ludziom, którzy nas w jakimś stopniu drażnią. Ale widocznie chcemy czasem, aby pewne lekcje mocniej utkwiły nam w pamięci. 

Zmieniając temat: Z takich bieżących spraw to pamiętaj proszę, że myślami jestem przy Tobie i że trzymam kciuki, aby Twój pobyt w szpitalu okazał się po prostu pretekstem do odpoczynku, który bardzo Ci się należy. Mam nadzieję, że niedługo SPOJRZYSZ w pełni, z uśmiechem i że wszystko będzie dobrze. 


W słuchawkach utwór z poprzedniego wpisu. Wyjątkowo dobrze się przy nim pisze, a jeszcze lepiej sie rozmyśla. Dobrej nocy. 







"Rozłąka jest naszym losem, spotkanie - naszą nadzieją."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Człowiek człowiekowi człowiekiem...

Przeddzień Halloween...

Frustracja i smutek...