Bal wszystkich świętych...
~ * ~
Ostatnie tygodnie minęły w dość szybkim tempie, ledwo się obejrzałam, a na kalendarzu zawisła kartka z napisem Listopad. Dzisiejszy dzień przywodzi na myśl pewien rodzaj zadumy nad przemijaniem, ponieważ jest dniem, gdy większość ludzi udaje się na groby swoich najbliższych. Od lat odpuszczam sobie jeżdżenie po cmentarzach na 1 listopada, ponieważ nie lubię tłumów, nie lubię sztuczności, jarmarcznej atmosfery pod murami nekropolii, oraz sztucznych uśmiechów ze strony rodziny, którą - chciał nie chciał - spotyka się przy grobach rodzinnych. Moi rodzice jednak robią kursy po okolicznych cmentarzach, aby potem - zmęczeni - wrócić do mieszkania i zjeść coś ciepłego.
Dla mnie te dni to przede wszystkim wyczekiwanie na święto, wokół którego od lat toczą się rozliczne boje w mediach - a mianowicie Halloween. Uwielbiałam ten dzień odkąd skończyłam mniej więcej 15 lat. Każdorazowo wybieram się wtedy na cmentarz wieczorową porą, niegdyś jeszcze ubogacałam tą wizytę chodzeniem po murach cmentarza, aby móc przedostać się na drugą stronę. W tym roku spotkanie odbyło się dwa dni wcześniej. Mieszkanie przyozdobiłyśmy z moją drugą połówką licznymi dyniami, nietoperzami, sztuczną pajęczyną i świecami. Na tabliczkach w kształcie trumien napisałyśmy kredą "Trick or Treat" i "Valar Morghulis", który jest nawiązaniem do ukochanej "Gry o Tron". Nasze stroje także świadczyły o pewnym zaangażowaniu. W wiaderku i w pudełku w kształcie trumny zaległo mnóstwo słodkości, na paterze spoczęły czarne babeczki z pomarańczowym kremem i czarną posypką, a w tle rozległa się transylwańska muzyka upiorna. Zaczęłyśmy od spaceru w piątkę po cmentarzach. Później wróciliśmy na mieszkanie, zamówiliśmy pizzę, otworzyliśmy Kofolę i rozpoczęliśmy spotkanie przy dwóch białych stoliczkach. Spotkanie bardzo było udane, dało mi też sporo do myślenia, a po wszystkim we dwie ległyśmy na wersalce, położyłyśmy nogi na stoliczku i rozmawiając zasnęłyśmy na siedząco zbyt zmęczone po spędzeniu czasu w licznym towarzystwie.
Póki co - kończę. Przede mną wolne dzisiejsze popołudnie i cały jutrzejszy dzień. Już w myślach zastanawiam się, coby sobie jutro zrobić fajnego w mieszkaniu: umyć okna? A może wysprzątać je całe? Tak, tak, nadal mam w sobie ogromny problem z przyjmowaniem odpoczynku jako czegoś, na co każdy z nas po ludzku zasługuje.
Spokojnego świętowania Dnia Wszystkich Świętych i jutrzejszego Dnia Zadusznego.
Komentarze
Prześlij komentarz