...wiolonczela gra...
* * *
Od kilku dni mamy "kalendarzowe lato", ale napisanie tego w cudzysłowie nie jest przypadkowe, ponieważ pogoda za oknem jest mocno zastanawiająca. Mamy końcówkę czerwca i w tym roku ten miesiąc był wyjątkowo chłodny. Dni, gdy można było z pełną świadomością wędrować w spodenkach i koszulce było tyle, żeby policzyć je na palcach jednej ręki. Ostatnim naprawdę ciepłym miesiącem był kwiecień i zastanawiam się, czy kolejne dni przyniosą jakieś ocieplenie.
No, ale tyle tytułem wstępu - słów kilka o pogodzie.
W ostatnich dniach zarówno moja mama, jak i moi znajomi zorganizowali spotkania. Mama - typowo imieninowe spotkanie rodzinne przy grillu na wsi. Znajomi - urodzinowe spotkanie koleżanki w galerii. Tutaj był mały rozdźwięk, ponieważ koleżanka nie zadbała, aby zarezerwować nam miejsce w knajpce, tylko na spontanie musieliśmy organizować przytulny "kącik" w strefie gastronomicznej, aby w dziewięć osób posiedzieć i coś wspólnie zjeść. Po tym trudnym początku (spóźnienia sporej części grupy, w tym moje własne) muszę przyznać, że było naprawdę bardzo miło. Mojej partnerki nie było, ponieważ pojechała w odwiedziny do swoich rodziców, przez co ze znajomymi spędziłam nieco ponad 1,5h. Po 1,5h musiałam wracać do domu, bo moja lepsza połówka miała wrócić przywieziona przez rodziców. Przyjaciółka ze swoją dziewczyną wsiadły w swój samochód, ja w swój i dotarłyśmy do domu, aby zrobić kawę, herbatę i coś przegryźć na słodko. Brakowało mi takiego czasu spędzonego razem. Gdyby nie sławetny Facebook to w ogóle nie miałabym kontaktu z przyjaciółką, bo na co dzień praca, obowiązki, trudne sytuacje, którym trzeba podołać. Ale właśnie nieważne, jak długo się nie widzimy, spotkania dla nas są bardzo ubogacające.
Odczarowywanie. Pomimo upływu lat, ja wciąż noszę w sobie potrzebę odczarowywania dat, miejsc, ludzi, sytuacji. Nie udaje mi się to tak, jakbym tego chciała, bo gdyby tak było uleczyłabym swoje serce już dawno. A ono wciąż i tak płata mi figle. Jestem w związku, który daje mi dużo przestrzeni, ale też i dużo wzajemności. Jestem w nim szczęśliwa. Ale z tyłu głowy wciąż mam echo dawnych wydarzeń. Minęły lata, a pewne wspomnienia są we mnie ciągle żywe.
Zastanawiam się czasem, czy gdyby pewne znajomości przetrwały, dziś byłabym tą samą sobą: upierdliwą, powolną, pedantyczną, skorą do złości i gniewu. Są to cechy w pierwszym odruchu nazywane niezbyt dobrymi, ale dzięki nim odzyskałam nieco siebie w tym pędzie i chaosie.
Kończę.
poczucie własnej słabości, niepewności i lęku,
tym większa tęsknota za czymś,
co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie."
Komentarze
Prześlij komentarz