Podsumowania ostatnich miesięcy...
* * *
Powoli ten rok dobiega końca. Dziś pierwszy dzień "zimowy", ponieważ spadł pierwszy w tym półroczu śnieg. Obserwowałam go przez okno, bo postanowiłam cały dzień nie wyściubiać nosa za drzwi. Spałam właściwie to 13:30 mając w głowie, że przede mną pierwsze zmiany, a wtorek spędzę od rana u mechanika.
Zaczęłam też przygotowywać już prezenty świąteczne. Nic specjalnego, ale zawsze to zajmuje troszkę czasu. Bratankom przygotowałam słodycze w paczkach, najmłodszemu ubranka świąteczne + skarpetki. Sobie też kupiłam kilka ciepłych i świątecznych skarpetek, aby rozszerzyć coroczny zapas takowych.
Jakoś w październiku zrobiłyśmy sobie wspólny prezent w postaci zakupu projektora i był to strzał w dziesiątkę. Fakt, że jest troszkę zabawy z rozkładaniem sprzętu i całym okablowaniem, ale ogląda się komfortowo bez ryzyka, że jak w przypadku laptopa można coś widzieć w "negatywie". Tutaj wrażenia są podobne jak podczas oglądania telewizji. Tylko, że bez reklam. Kiedy tylko mamy taką możliwość oglądamy seriale, filmy fabularne, czyli robimy to, co przeważnie było kwintesencją naszego wieczoru, jeśli takowy spędzałyśmy w domu.
Moja relacja z przyjaciółką jest hmm... niepełna. Mam wrażenie, że urlop wiele zmienił. Już podczas przygotowań do urlopu wisiało w powietrzu jakieś dziwne odczucie, że to może po prostu jebnąć. I po części mam przeświadczenie, że tak się stało. W tym roku jej i jej partnerce mijają 6 lat w związku i po raz kolejny dociera do mnie, że można być tyle lat w relacji i jednocześnie tkwić w miejscu. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. To nie znaczy, że uważam jakąś rocznicę za stosowną do podjęcia kroków w postaci zaręczyn. Nie, w dalszym ciągu uważam, że tutaj trzeba być w 100% pewnym, że ta druga osoba jest kimś właściwym. Obserwując je dwie mam wrażenie, że są razem, bo nie mają lepszej alternatywy.
Mój związek uważam, że jest kompletny. Że jest po prostu dobrze, miło, że dobrze się dogadujemy i czas wspólnie spędzony jest dobrze spędzonym czasem. Nie mamy wobec siebie nie wiadomo jak wielkich oczekiwań, wspólnie realizujemy założone cele. Aktualnie rozmyślamy nad przyszłorocznym urlopem, bo w planach jest pojechanie na Dolny Śląsk, aby zwiedzić zamki piastowskie, wyprawić się zagranicę, np do Niemiec, albo odbyć jednodniową wycieczkę do Poznania. Czy to się uda - zobaczymy. Póki co w planach jednodniowa wycieczka do Krakowa, aby zobaczyć jarmark bożonarodzeniowy i pochodzić po rynku z kawą w piankowym kubku. Namawiam połówkę, aby pogadała z mamą i siostrą i aby ten wyjazd był takim babskim wyjazdem na jarmark.
Powoli kończę. Leniwy dzień dobiega końca, chociaż jest raptem po 18-tej.
Spokojnego dnia.
Niewinnością białym płaszczem..."
Komentarze
Prześlij komentarz