Zapamiętana...

* * * Od kilku dni nosiłam się z zamiarem, aby coś tutaj napisać. Ostatni czas był intensywnym zbiorem spotkań, różnych przemyśleń, jak również powracających planów, które gdzieś się we mnie kiełkują starając się nabrać kształtów. Nawet teraz nie jestem w stanie się w pełni skupić, ponieważ łapię się na tym, że odlatuję myślami gdzieś daleko. Pamiętam, że wiele lat temu podejmowałam się prób stworzenia czegoś, co miałoby odpowiednią formę, co przyniosłoby mi wewnętrzny spokój, że ów plan - zrealizowałam. Ale mam dość słomiany zapał i po kilku stronach porzucałam pomysł w zamyśle mówiąc sobie, że do tego wrócę. W myślach tworzę więc, w istocie nawet się tego nie podejmując. Czytając książkę Reginy Brett mam wrażenie, jakby ktoś krzyczał mi za uchem - wymachując pomponami - "Do boju!", a w realnym świecie mam wrażenie, że nieustannie pozwalam sobie podcinać skrzydła. I to nawet nie komuś - a sobie samej na to pozwalam. Gdy patrząc na swoje ręce, na swoje ciało, widzę poj...